Pomysł na biznes: własna kwiaciarnia

Każdy z nas chciałby dużo zarabiać, ładnie mieszkać, jeździć super autem i przede wszystkim pracować tak, aby się nie narobić, a swoje zarobić, oraz aby miejsce pracy było w miarę znośne, czyli: czyste, pachnące, bez stresu, kłótni, gierek, intryg i tym podobnych uprzykrzeń. Czyli – jak w bajce o księżniczce, która zaprzyjaźniła się ze smokiem, a ten zamiast ją zjeść, stał się dla niej niczym poduszkowy Chihuahua. Niektórzy mogą mi zarzucić bezsensowność tego porównania. Ja jednak uważam, iż praca w takim miejscu to nie praca, a przyjemność. Jeśli możemy sobie taką przyjemność zafundować – czemu nie? Takim miejscem pracy może być własna kwiaciarnia. Nawet jak nie znamy się na kwiatach, zawsze możemy zatrudnić kogoś, kto się zna, czyli florystę z zamiłowania. Kwiaciarnia jest miejscem magicznym. Pełna aromatów, tajemniczych cieni rzucanych przez kwiaty, spokoju i ciszy. Oczywiście zawsze może przyjść zbyt wymagający klient i zburzyć tę misterną atmosferę. Jednak on w końcu pójdzie, a my zostaniemy we własnym, pachnącym świecie.

Co na początek?

Kwiaciarnia, to biznes dla wrażliwych, ale nie tylko. Jak każdy biznes wymaga od nas kalkulacji kosztów. Nie wystarczy być stuprocentowym estetą i bujać w obłokach. Przede wszystkim trzeba zrobić rozeznanie rynku. Nikt nie wie, ile jest w Polsce kwiaciarni, więc nie znamy liczby naszej konkurencji. Ale co nas obchodzi cała Polska? Policzmy ile kwiaciarni jest w miejscu, gdzie chcemy otworzyć nasz biznes. Choć i ta ilość też nie zawsze gra rolę, ponieważ kwiaciarnia – kwiaciarni nie równa. Nawet jeśli nasz sąsiad – konkurent prowadzi taki sam biznes, nie jest powiedziane, że my musimy splajtować. Jest wiele czynników, które określają naszą pozycję. Jakość kwiatów, umiejętność ich układania, atmosfera w kwiaciarni, poziom naszej kultury, doradztwa, uśmiechu.

Osobiście szybko wyszłabym z kwiaciarni, w której sprzedawca na dzień dobry skrzywiłby się na mój widok. A więc skoro mamy już miejsce, teraz musimy załatwić wszystkie pozwolenia. Tutaj odsyłam do Urzędu Miasta i Gminy, tam najlepiej wszystko wytłumaczą. Następnym krokiem jest zapewnienie sobie regularnych dostaw kwiatów, ale tylko takich na nasze żądanie. I teraz najważniejsze: osoba, która będzie sprzedawać nasze kwiaty – czyli florysta, lub zwykła kwiaciarka. Ale czy taka zwykła kwiaciarka sprosta naszym wymaganiom? Jeśli nie, wtedy sami możemy się tym zająć.

Kim powinien być idealny właściciel kwiaciarni?

Na pewno powinien znać się na kwiatach. Nie można tej znajomości przerzucać na pracownika. Powinien być typem tzw. „skowronka”, czyli kogoś, kto lubi wcześnie wstawać, ale to chyba w każdym biznesie tak jest. Powinien też mieć duszę artysty, być cierpliwy i pracowity, a przede wszystkim nie powinien oczekiwać wielkich zysków, a czerpać przyjemność z pracy wśród kwiatów. Kwiaciarnia może być dochodowa, pod warunkiem schowania swych ambicji finansowych głęboko w jakiejś wielkiej, zasypanej ziemią doniczce.

Rynek kwiatów w Polsce nie jest biznesem innowacyjnym, ale to nie problem, ponieważ dobre kwiaciarnie potrafią być opłacalne pomimo dość dużej konkurencji. I tak było zawsze, nawet w czasach PRL, kiedy to prywata była skutecznie tępiona, mimo to tzw. „badylarze” mieli się świetnie. Jeździli dobrymi samochodami (sama znałam „badylarza”, który w latach 80-tych ubiegłego stulecia, miał dwie Toyoty Carolle o tym samym kolorze tylko dlatego, aby ludzie myśleli, że jeździ wciąż tym samym samochodem – tzn. nie dorobił się za wiele, bo to kłuło w oczy). Tak więc pomimo dość „trudnego i ciężkiego” systemu, kwiaciarzom świetnie się wiodło, tak samo dziś może być jeszcze łatwiej, aby do czegoś dojść w życiu i jeszcze mieć z tego satysfakcję.

Ile trzeba zainwestować?

To dobre pytanie i jedno z najważniejszych. Od kilku tysięcy – do nawet kilku dziesięciu tysięcy złotych, ale to wszystko zależy od inwestującego. Za kilka tysięcy można wyremontować jakiś stary pawilon, który chcemy wynająć. Jak nam się poszczęści, meble już tam będą. Wystarczy wstać około 4 rano, jechać na giełdę kwiatów, zakupić takie, aby nam wytrwały do wieczora i można zacząć pracować na własny rachunek. Przy tym przyjemnie, aromatycznie i spokojnie.

Artykuł przygotowała firma specjalizująca się organizowaniu prezentów np. z okazji Święta Kobiet – 8 marca

dzien-kobiet-spelnienia-marzen

6 Comments on “Pomysł na biznes: własna kwiaciarnia”

  1. Prowadzenie kwiaciarni jest trudne a kwiaciarnia to nie jest magiczne miejsce wiem co mówię bo prowadzę własną od 16 lat .Posiadam wiedzę ,mam dużo klientów i zarabiam pieniądze ale jestem zmęczona ,ciągle zarobiona i nieustannie się spieszę obecnie stuka mi czterdziestka i połowę życia spędziłam w kwiaciarni więc pozwolę się nie zgodzić z powyższym artykułem .Do prowadzenia kwiaciarni potrzebna jest pasja i ogromna wiedza z różnych dziedzin od towaroznawstwa do przepisów prawa pracy.Osoba chcąca otworzyć kwiaciarnię musi pożegnać się z świętami ,wolnymi weekendami itd.Nie można na początek zatrudniać pracowników ,trzeba samemu zbudować markę,poznać rynek można się wspomóc pomocą ale zawsze, należy pamiętać że nikt tak nie zadba o twojego klienta jak ty sam.Wyjątek stanowią bogate panie które ten biznes otwierają dla zabicia czasu i mają na to kasę z innych interesów.Na przestrzeni 20 lat zapotrzebowanie na kwiaty zmalało a pieniądze się skończyły natomiast konkurencja jest olbrzymia np.markety ,hurtownie obsługujące detalistów w takiej rzeczywistości naprawdę trudno prowadzić ten biznes.Obecnie chwycić bogaty ślub to rzadkość ,większość snobów w takich chwilach udaje się do najbardziej szpanerskich kwiaciarni choć są również twoimi klientami dadzą zarobić tym bogatym panią których to kwiaciarnie mają prestiż a ty zmagasz się z prozą życia i robisz na akord kolejny wieniec pogrzebowy żeby zarobić kasę na opłaty. Zachęcając do otworzenia kwiaciarni osobę po zaledwie kursie florystycznym z dotacją z pup robi się jej wielkie świństwo bo to nie może się udać .Pozdrawiam

  2. Droga Natalio.
    Przykro ze po tylu latach spedzonych wsrod kwiatow masz takie nastawienie. W sumie to w kazdej pracy ludzie zasuwaja
    i maja malo czasu i czesto malo pieniedzy. Jezeli tak dlugo trwasz w tym miejscu to sygnal ze jednak cos Cie tu trzyma.
    Bylabym ostrozniejsza w wyrokowaniu poczatkujacym. A moze taki ktos poradzi sobie lepiej od Ciebie?
    Zycze wszystkiego najlepszego.

  3. Zawsze marzyłam o otwarciu własnej kwiaciarni – takiego prawdziwego tajemniczego ogrodu. Teraz jednak obserwując rynek wybrałabym opcję, na którą jest zapotrzebowanie – tak jak w przypadku kwiaciarni internetowych. Przyznajcie, że wygląda to bardzo przejrzyście i zachęcająco – http://www.bukieciki.com/do/cat/bukiety/Bukiety . Chętnie wypróbuję przy najbliższej okazji.

  4. Ja też próbuję sił w tym biznesie, trzymajcie kciuki! Kurs florystyczny skończyłam w Szczecinie. Wydaje mi się, ze sporo wiem, ale zdaję sobie sprawę, że jeszcze daleka droga przede mną i doświadczenie robi swoje, jak zresztą w każdej dziedzinie.

  5. Świetny artykuł! Chyba wynika z niego, że tak naprawdę nie trzeba wiele. Trochę samozaparcia i pasji ;). Odnosząc się jeszcze do wypowiedzi Natalii. Każda praca wymaga poświęceń, sama byłam w podobnej sytuacji, kiedy moja mama otworzyła własną kwiaciarnię internetową i trzeba było jej pomóc. Początkowo faktycznie sporo wolnego należało odpuścić, ponieważ kwiaty, wiązanki i różne dekoracje są potrzebne zawsze i przy okazji każdego święta. Kiedy kwiaciarnia nabrała rozmachu, zatrudniliśmy dwie dziewczyny do pomocy. Okazało się, że fach miały w ręku! Od niedawna korzystamy też z oprogramowania CRM, które okazało się wsparciem w prowadzeniu kwiaciarni. System posiada funkcje kalendarza, bazę kontaktów, zbiór kosztów, faktury i właściwie wszystko, co jest niezbędne w tej pracy. Znalazłyśmy reklamę programu na jakimś forum i jak widać bardzo nam się to opłaciło, bo praca jest efektywniejsza.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Obsługiwane przez: Investing.com