Poliso-lokaty – miały być zyski, są straty

Pięknie brzmiąca umowa, roztaczanie przed klientem niebagatelnych zysków, bezpieczeństwa finansowego na starość, podróży, zwiedzania świata za zarobione pieniądze. Brzmi pięknie?

Dla wielu zbyt pięknie, aby było prawdziwie. Agenci, którzy zachęcali do podpisywania takich poliso-lokat, otrzymywali prowizję nawet w wysokości 150% rocznej składki na to ubezpieczenie. Siłą rzeczy, agent który podpisał umowę na poliso-lokatę z klientem o znacznej wartości, otrzymał wiele tysięcy złotych za swoją „pracę”, po czym znikał z obszaru klienta, zostawiając go samego sobie. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zawarł z ubezpieczycielami porozumienie. Jednak dotyczy ono tylko poliso-lokat zawartych po 2012 roku. Jeśli ktoś wcześniej dał się naciąć, ma duży problem.

Czy każda poliso-lokata jest oszustwem?

Nie, nie każda doskwiera swojemu posiadaczowi. Jednak gro polis, to zwykłe naciąganie. Człowiek z natury jest chciwy, może się wypierać, zasłaniać altruizmem, nic to nie da. Jeśli zobaczy w swej przyszłości konkretny dochód, nie zawaha się dążyć do niego za wszelką cenę.

A jeśli jeszcze ktoś oferujący mu taki dochód będzie rozpościerał przed nim fantastyczną, kolorową przyszłość, to biedny klient już jest złapany, niczym rybka na wabik żabnicy. To przykre, ale przecież rybka sama podpłynęła za blisko. Ciekawość kosztuje i potrafi odbić się bardzo nieprzyjemną czkawką nawet dla tych najbardziej ostrożnych.

Kto zarabiał?

Wszyscy, tylko nie inwestor. Brzmi śmiesznie? Bynajmniej. Są opowieści o mądrym Polaku po szkodzie, ale są też opowieści o takim, który nie słuchał i nie chciał uczyć się błędach innych. Rana na kolanie zaboli tylko wtedy, jeśli to kolano sami sobie stłuczemy. Jednym słowem, trzeba się przewrócić, aby drugim razem uważnie patrzeć. Rzeczą sporną jest, jak bardzo ktoś się potłucze. Czy tylko zarobi siniaka, czy też połamie całe nogi. To właśnie ta kwota poliso-lokat dobijała leżących.

Pół biedy, gdy dany klient inwestował część swoich pieniędzy, wciąż pomnażając pozostałą część na innych inwestycjach. Ale wyobraźmy sobie kogoś, kto np. dostał spadek i całą kwotę przeznaczył na poliso-lokatę? Albo klient, który wygrał w jakiejś loterii, lub co gorsza ciułał przez lata każdy grosz i teraz wpadł w sidła przysłowiowej „żabnicy”?

Czy jest to tragedia? Na pewno. Jeśli nie pozostało mu nic poza tym, co włożył w poliso-lokatę, może nawet w skrajnych przypadkach dojść do tragedii nie tylko w zakresie życiowym, ale także rodzinnym. Warto zatem zgłosić się do prawnika, jeśli już mamy taką poliso-lokatę i dochodzić swoich praw.

Może zainteresuje Cię również pomoc w odzyskaniu pieniędzy z polisolokaty

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Obsługiwane przez: Investing.com