Obecny rok jeszcze na dobre się nie rozkręcił, a niektóre firmy budowlane już mają powody do zadowolenia. W tym gronie z całą pewnością na prowadzenie wysuwa się Budimex. Choć kierownictwo firmy zachowuje umiarkowany entuzjazm, to jednak fakty są takie, że Budimex zamknął ubiegły rok z rekordowymi wynikami.
Dobre perspektywy potwierdza także marcowy raport Rynku Akcji na GPW. In plus wśród raportów okresowych z czwartego kwartału ubiegłego roku zapunktowało niewiele spółek, tymczasem Budimex odnotował przychody o ponad 10% wyższe. W opublikowanych wynikach finansowych na koniec 2017 roku Budimex miał rekordowy portfel zamówień na poziomie 10,3 mld złotych i najwyższy w historii zysk netto, bo aż o ponad 20% wyższy niż prognozowano. Przychody z działalności budowlanej większe o 13% to z pewnością niekłamany powód do radości.
Jednak, jak powszechnie wiadomo, Budimex bardzo poważnie podchodzi do tematu potencjału portfela swoich zleceń. Nie dziwią więc stonowane wypowiedzi przedstawicieli zarządu spółki. Jej dyrektor finansowy – Marcin Węgłowski – podkreśla, że firma najpierw musi „być pewna, że kontrakty będą rentowne i bezpieczne. Ale z drugiej strony też byśmy chcieli rosnąć razem z rynkiem. Jest więc pewien dylemat – chcemy być nadal liderem, ale musimy też zbalansować to, żebyśmy byli pewni, że wszystkie kontrakty, które będziemy podpisywali, dadzą nam odpowiednią rentowność w perspektywie dwóch lat”. Podobnie brzmi komentarz prezesa Dariusza Blochera, który zauważa, że kluczowe dla dobrych wyników firmy było zwiększenie liczby rozstrzyganych przetargów przez największych inwestorów infrastrukturalnych.
A zatem utrzymanie wysokiej pozycji rynkowej jest silnie uzależnione od aktywności w segmencie drogowym, głównie GDDKiA oraz od sprzyjających prognoz dla rynku przetargów infrastrukturalnych. Na tej podstawie przewiduje się, że cały jubileuszowy rok dla Budimeksu powinien przynieść pozytywne dynamiki sprzedaży.